1656. eleos - éleos (translating OT 2617 /kataisxýnō, "covenant-loyalty, covenant-love" in the OT-LXX over 170 times) – properly, "mercy" as it is defined by loyalty to God's covenant.
Ja bym tak do tego nie podchodził. Cierpienie które jest daleko to jedna sprawa. Tutaj raczej idzie o otwarcie serca - obrzezanie - i przyjmowanie cierpienia, trudów. Druga sprawa to cierpienie które w ludziach siedzi i nie chce wyjść z powodu niewybaczania i oddawania się złym duchom. Po prostu. Jeśli ktoś np. ukrywa prawdę o sobie i boi się że ktoś ją odkryje to już ten strach działa, a niech do tego dojdzie wódka albo narkotyki to już masz dużą szansę że to z ciebie tak łatwo nie wyjdzie. A są jeszcze ludzie którzy nie mają sumienia, którzy zatracili się w grzechach... jeśli to jest związane z głową to jeszcze, ale jak z sercem i ciałem to już gorzej, albo jak ktoś ma "przejarany" mózg od narkotyków to bywa że już nic nie pomoże.
Nie chodzi o to aby patrzeć na czyjeś cierpienie ale żeby samemu siebie przemieniać i uzdalniać, mieć współczucie dla samego siebie najpierw. Dlatego napisałem że to jest tożsame z Synem, a żeby mieć syna trzeba najpierw stanąć w prawdzie o sobie.
No cóż, wszystko to jest błędne koło dopóki nie wyjdziemy z niego górą, do boga, przez miłość. Inaczej zawsze będzie ciążyć i powodować otępienie serca i umysłu.
Uczeni w Pismie, faryzeusze stali im na drodze do Krolestwa..., czynili z nich grzesznikow, ktorych powinnoscia bylo bezrozumne skladanie ofiar..., dlatego Pan Jezus chodzil do grzesznikow i glosil im Ewangelie.
Podobnie czynia dzisiaj, stoja na drodze do Krolestwa, do poznania Boga, mowia NAS sluchajcie..., skladajacie ofiary, dlugachne litanie, idzcie na pielgrzymke, na msze, idzcie do spowiedzi, a MY wam wybaczymy-rozgrzeszymy...
Jak wiec moga byc posluszni Temu, Ktorego nie znaja?
Sluchaja tych ktorych znaja - swoich nauczycieli, lecz Boga nie sluchaja, bo Boga nie poznaja i dlatego nie rozumieja czym jest milosierdzie.
Znalezli sie w tym samym blednym kole, w takim kolowrotku blednych nauk, co tamci.
Zgadzam się z tym bo się nie mogę nie zgodzić. Każdy sam decyduje, każdy ma wolną wolę. Jeśli ktoś nie chce otworzyć serca to jego sprawa. Ale to ma swoje konsekwencje bo serce działa jak wahadło. Jeśli wychyla się w jedną stronę do końca to i w drugą a jeśli się nie wychyla to jest martwe. A przez serce człowiek się uzdalnia. Bo sercem się słucha tak naprawdę. Czyli Sumieniem inaczej. Jeśli ktoś nie sumi ten nie umi.
///Serce raczej nie działa jak wahadło. Ono pulsuje. Wybija rytm, czasami śpiewa własną pieśń.
///
To jest właśnie to wahadło. Wahadło to jest waga. Serce jest jak waga. Jest podstawą ale też i same w sobie jest wagą. Serce SUMUJE, Głosem serca i uchem jest sumienie. Tym samym serce jest też sterem.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale sercem możemy sterować. I oto chodzi właśnie aby nim sterować. Siłą woli wpływasz na serce i możesz je ZGASIĆ albo PRZYGASIĆ albo OTWORZYĆ. Pierwsze sprawa to jest wydajność i sterowanie WEGETATYWNE to się odbywa bez naszej woli. Drugi poziome to ZDOLNOŚĆ czyli ROZMIAR i STEROWNOŚĆ. Możliwości jak widać jest wiele. Pierwsza spraw to stan organizmu czyli jego odżywienie, druga sprawa to nasze emocje i kontrola. Najpierw trzeba serce obrzezać całkowicie a potem nauczyć się nim sterować. A w zasadzie to sterowanie jest bardzo proste. Wymaga odrobinę nauki, czyli otwarcia - wypłynięcia.
Owszem serce pulsuje i działa jak wahadło. Są dwa obiegi. Możesz kierować uwagę serca na ciało, wtedy ono pompuje krew w niższe partie i możesz kierować uwagę na głowe wtedy działa górny obieg. Poza tym masz samo serce które rozdziela wszystko w komorach. I to wszystko można powrównać do wahadła oraz do wagi.
///Serce chore traci zdolność do harmonijnego pulsowania w chórze życia. Takie serce daje się stłamsić i dławi się. Co je tłamsi? Są takie siły i moce w naturze, na kilku poziomach i planach egzystencji.
Jeśli ktoś sobie wyobraża, że w chórze życia występują tylko ludzie, jest w błędzie. W tym chórze występują całe ekosystemy rozmaitych istot - widzialnych jak drzewa i zwierzęta, oraz - niewidzialnych w ludzkim spectrum poznania zmysłowego.///
TO jest takie sobie. Jeśli nie masz serca do ludzi to co z tego że będziesz mieć do drzew? Znam takie osoby które podobne teorie wyznają a ich serce jest zmrożone.
Zgadza się co do współczucia, tyle serce ile współczucia, i tyle współczucia ile serca. To jest właśnie sumienie. Jest pewien próg i stopień na którym serce staje się DOSKONAŁE. OD tego jak postępujemy i jak się nastawiamy zależy jak działa nasze serce i tyle współczucia jest w na ile się otwieramy. Jeśli zamykamy swoje serce przed kimś lub przed czymś, jeśli wyznaczamy sobie pewne ograniczenia serca wtedy nie uzdalniamy się. Tutaj jest trudność pewna bo ludzie często nie potrafią rozeznać i boją sie otworzyć serce na ludzi biednych lub w sytuacjach gzdie mogliby coś stracić. Tak rozwija się kłamstwo i brak świadomości, brak czucia. TAkie serce jest zamknięte na innych i samo nie rozumie siebie, nie rozumie że jest zamknięte. A więc nie ma współczucia, lub jego wspólczucie poddane jest jego ego i odzywa się tylko fałszywie kiedy dotyka ego.
W doskonałości serce staje się sprawiedliwe. Szkoli się ono tylko przez otwarcie, tylko przez współczucie. I to jest droga SYNA, droga do DUCHA ŚWIĘTEGO.
Aby to mogło zajść trzeba być sługą i nie być interesownym ale właśnie od serca dawać jak to się mówi. Wiele razy było o tym mowa w historii - miej serce i patrzaj w serce... w samym języku jest to zapisane.
Cóż każdy sam wybiera. Ludzie póki mają zdrowie to przeważnie patrzą egoistycznie. W dzisiejszym świecie jest tyle zabawek i świecidełek że można być aż po śmierć skończonym egoistom i przeżyć życie w miarę dobrze a nawet bardzo dobrze.
Cóż. Brakuje jedynie prostego wykładu nauki, który wszelako też niczego nie gwarantuje.
///O bardziej fizjologicznych i cielesnych wymiarach ludzkiego serca nie pisałem, chociaż - w przyszłości - może się i to zdarzyć.///
No cóż, to jest jakby nie patrzeć ten sam wymiar. Serce jest jedno i to samo. Jakby na to nie patrzeć.
///Ale to może być forma emocjonalnego wyuzdania i niedojrzałości.///
W rzeczywistości jest hierarchia. Jest dół i jest góra. Taki banał. Ile współczucia tyle serca i ile serca tyle współczucia.
Tak Franciszek z ASyżu faktycznie miał wgląd i może mieć go każdy kto siebie uzdolni.
Taka jest logika - Sancta simplicita. Ten kto ma temu będzie dodane. Robisz dobrze będziesz mieć dobrze robisz źle będziesz mieć źle. Bóg daje temu kto robi tak jak on chce a ten kto robi po swojemu zawsze w jakimś aspekcie traci. Są bardziej globalne czynniki działające na całość i lokalne, poszczególne zmienne.
Chcialbym raz jeszcze podkreślić że WSPÓŁCZUCIE jest tożsame
z drogą Syna pokazaną nam przez Jezusa. Drogą do doskonałości serca a przez to do doskonałości duchowej. Przez otwarcie-uzdolnienie duszy do przyjęcia łaski która otwiera bramy niebios do poznania Ojca niebieskiego.
Słusznie. Nie da się przegadać tematu, trzeba tym żyć,. Być.
Ale warto zauważyć że to jest ta sama ścieżka. Oczywiście nie wystarczy mówić że się współczuje i szanuje przyrodę bo tacy ludzie też są a współczucia nie koniecznie mają. To musi być częścią nas, tak jak Synem się stajemy przez faktyczne bycie nim a nie mówienie JA JESTEM SYN. Kiedy się jest wtedy się jest.
Tu nie chodzi o tworzenie systemu, o tym pisali święci i filozofowie. To nie filozofia jako jakaś dyscyplina ale zwyczajnie PRAWDA. Droga do uduchowienia i odnalezienia wiecznego spokoju, życia wiecznego - w domu Ojca. Dom Ojca jest nie gdzieś tam w chmurach ale jest tam gdzie my stajemy się Synami.
(11) Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość,
a święty niechaj się jeszcze uświęci!
(12) Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze Mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca. (13) Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec.
(15) Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje.
///Ważniejsza jest odpowiedź na pytanie: W jakiej kondycji, w jakim stanie i w jakim miejscu przetrwają?
Jeśli to będzie opisywane przez Dantego piekło?
Pewnie woleliby nie trwać.///
To dokładnie miałem na myśli i to samo na myśli ma PISMO. Ci którzy przetrwają to są ci ktorzy przetrwają w łasce a nie w piekle.
Wielu ludzi idzie do piekła i w nim siedzi. Niezaleznie od klasy społecznej czy wykształcenia czy innych czynników.
Ten odsiew cały czas trwa, a piekło nie jest Dantego lecz jest sferą ducha. Każdy ma swoje piekło.
Dobrze to opisała Faustyna. Jest piekło ogólne, dla każdego jest to samo i jest piekło osobiste czyli to czym dany grzesznik grzeszył na dokładkę.
Przed kilkoma dniami miałem takie "PRZEKAZY": Jednego dnia po obudzeniu się doszły mnie słowa "TERAZ ODBYWA SIĘ SĄD NAD TYM ŚWIATEM" a kolejnego dnia "ŁOŻE MADEJOWE". Wszystko wydaje się być oczywiste. Wyrok został zatwierdzony. Zresztą pytanie nie brzmiało czy będę skazany tylko na jaką karę.
Wyobrażam sobie jak to łoże madejowe musi wyglądać - umieranie w strasznych bólach tak jak czasami umierają ludzie na nowotwory.
Ciekawe jest że mam świadomość i te wyroki mnie dochodzą. W styczniu tego roku kiedy przekroczyłem barierę ostatecznie doszły najpierw do mnie oskarżenia czyli moje grzechy, dzięki temu uświadomiłem sobie to czego się dopuściłem chociaż nie miałem tego świadomości. Potem widziałem odchodzącego Jezusa w wizji. A następnie po kilku dniach doszły mnie słowa: LISTOPAD. Nie wiedziałem co to znaczy, myślałem że to będzie czas śmierci, ale to nie pasowało. Dopiero niedawno zrozumiałem że to jest koniec inteligencji - ducha, czy też może serca.
Od tego czasu dwa lub trzy razy czeluść piekielna wyła we mnie. I co jest gorsze teraz widzę swoją głupotę w powiększeniu, wiem co doprowadziło mnie do piekła. Teraz rozumiem słowa piosenek które niosą właśnie przekaz o niebezpieczeństwie. Teraz dopiero zacząłem sluchać ich treść i rozumieć. Teraz dopiero uświadamiam sobie ile razy Bóg mnie ostrzegal, ile razy dawał znaki a ja nie sluchałem go, nie modliłem się i nie nawracałem. No i teraz mam gehennę z ktorej już nie wyjdę tylko powolutku staczam się w dół.
Chciałbym poznać Twoje zdanie w sprawie tej inicjatywy:
"Komunikat
Zarząd Stowarzyszenie Unum Principium informuje, że podjął uchwałę o przystąpieniu do prac zmierzających do powołania Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, którego celem będzie sformułowanie i zdobycie społecznego poparcia dla ustawy wprowadzającej prawną ochronę religii katolickiej w Polsce.
Lawinowo narastające agresywne działania wymierzone w uczucia religijne katolików mają charakter antynarodowy i antypaństwowy, powodują rozkład tradycyjnych norm życia społecznego. Polska racja stanu wymaga docenienia roli religii katolickiej w procesie kształtowania się naszego narodu, jego niełatwych dziejów, a także przezwyciężeniu problemów, u progu których stanęło nasze państwo.
Krzysztof Zagozda, Członek Zarządu, rzecznik Stowarzyszenia Unum Principium,
(21) Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły.
(22) Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam.
(21) Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (22) Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?
(23) Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!
Mat 22 - Biblia Tysiąclecia:
(9) Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie". (10) Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. (11) Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. (12) Rzekł do niego: "Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?" Lecz on oniemiał.
(13) Wtedy król rzekł sługom: "Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". (14) Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych».
Refleksy wiecznego światła
Ścieżki duchowe w labiryncie życia i śmierci są otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie będziemy je zamykać kluczami doktryn i dogmatów.