To jest dosyć oczywista prawda. Ale ostatecznie każdy sam odpowiada za siebie.
Mam do czynienia ze swoimi 70letnimi rodzicami i widzę że oni w tych 70letnich ciałach są niedorozwiniętymi złoszczącymi się dziećmi. Przez cały czas tacy byli tylko ja tego kiedyś nie widziałem. Teraz dopiero widzę że nie rozwinęli się duchowo i pozostali na etapie złośliwych dzieci.
TUTAJ nie potrzeba fanatyzmu, wystarczy po prostu głupota która nie jest zależna od religii.
może wspomnieć ,że miłość nie musi iść wcale w parze z wiarą czyli można kochać bez wiary ale nie można wierzyć bez miłości .///
Jednak nie. Nie można tak powiedzieć. Tak może powiedzieć tylko ktoś kto nie rozumie właściwie czym jest wiara, ktoś komu wiara kojarzy się z religijnością i raczej z folklorem niż prawdziwą religią.
Wiara jest tym samym co miłość tylko w innym wymiarze. Wiara to jest taki podtrzymywany płomień który oświetla duszę, i na wiarę składa się przestrzeganie przykazań. Wiara to bardzo prosta a zarazem bardzo pojemne pojęcie. Miłość jest w zasadzie tym samym. Ale Miłość raczej należy rozumieć jako wiarę absolutną.
Dlatego Jezus mówi że gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy. Czyli malutką ale TWARDĄ Bo to wystarczy, a resztę zrobi Bóg, czy też czas.
pełna zgoda , chodzi mi tylko o to ,że nikt nie może odbierać nawet ateiście prawa do miłości ale od człowieka deklarujacego wiarę w Boga trzeba wymagać miłości wobec innych albo przynajmniej braku nienawiści , jakiejś tam tolerancji.
Coś w tym jest. Mam wiele podobnych obserwacji, a dotyczą one ludzi - starych i młodych, odnoszących sukcesy i pogrążonych w beznadziei. Kogo one dotyczą? Nas!
Czego one dotyczą? Śmiesznego ego, które podskakuje Bogu!
///pełna zgoda , chodzi mi tylko o to ,że nikt nie może odbierać nawet ateiście prawa do miłości ale od człowieka deklarujacego wiarę w Boga trzeba wymagać miłości wobec innych albo przynajmniej braku nienawiści , jakiejś tam tolerancji.///
Przeciwstawianie ateizmu wierze jest fałszem. Ateista jeśli mówi że jest ateistą a ma miłość to znaczy że coś z nim jest nie tak. Miłość prawdziwa wszystko wyjaśnia i nikt kto jest ateistą i czystą ma dusze oświeconą światłem miłości ten nie może zaprzeczyć wierze .Absurd.
Po prostu tak nie da się mówić. Albo to nie jest miłość albo to nie jest ateista.
Co Ty kombinujesz???A kilka tysięcy lat temu , gdy nie było żadnej wiary , to miłości też nie było ??? To by nas nie było , innymi słowy , miłość jest czy tez może być zupełnie niezależna od wiary !!!
Jeśli to nawet nie jest przedszkole to nie wiem czy jestem w stanie zrozumieć czym jest matura.
Ale jeśli mówimy o różnych twarzach to i głupota ma różne twarze. Naiwnym jest sądzić że głupota ogranicza się tylko do takiego fikuśnego listka figowego który tylko ma okryć wstyd, i cześć, sprawa załatwiona, glupota została usprawiedliwiona swoją mądrością... Niestety nie jest tak, ponieważ nie może być głupota mądrością. To byłoby zbyt proste i nikt nie ponosiłby szkody na duszy. Głupota sięga głębiej i szerzej się rozpościera, a gdy trwa i czas o niej świadczy wtedy wychodzi spoza tego listka i ze zwykłej głupoty staje się hańbą której nie da się już niczym zakryć. Oczywiście możliwości, kombinacji, jest praktycznie nieskończona ilość. Różnie się ta głupota kończy, możemy o niej nie wiedzieć ale czasem widzimy owoce jakie wydaje trwanie w tej niewinnej głupotce. Przeważnie a w zasadzie zawsze jednak nie kończy się na tej małej głupocie ale trwanie w kłamstwie głupoty skutkuje kolejnymi konsekwencjami w życiu które chocć ukrywne pod różnymi listkami wychodzą zawsze w końcu na światło i nie pomoże tu ukrywanie nawet pod zasłoną świadomości zbiorowej czyli misternie utkanym dywanie który stworzony jest przez kłamstwo głupoty zbiorowej – ojcem tego kłamstwa jest szatan. Pod którym ukrywają się z lubością ci którzy nie chcą stanąć w świetle przed prawdą mądrości. Trudno zresztą im się dziwić, kto chce pokazywać swoją hańbę, ohydę jaką stworzył. Ludzie tworzą i utrzymują różne wspólnoty kłamstw mające siłę ukrywania hańby zbiorowo. Wiadomo w kupie siła, razem raźniej. Są różne stowarzyszenia kłamców. Problem polega na tym że większość ludzi daje się nabierać na to że ta zasłona jest światłem, i tak w takim duchu są wychowywane dzieci.
Jeśli pycha jest matką grzechu to głupota jest jej ojcem. Jeśli więc pokora jest matką cnót to mądrość jest jej ojcem. To jest logika. W ujeciu absolutnym głupota zawsze jest odwrotnością mądrości. W małym i w dużym, w każdym wymiarze i porówaniu. Mądrośc zaś jest synonimem czystości, pełni, nieba, pełni świadomości. Jeśli ktoś umiera na raka to jest zawsze głupotą, mniej lub bardziej zawinioną ale zawsze głupotą. Jeśli ktoś ginie w wypadku to jest zawsze głupotą. Jeśli ktoś bierze tabletkę na ból to jest zawsze głupotą. Po prostu w wymiarze absolutnym głupota pozostaje głupotą a mądrość mądrością. Trzeba może pamiętać tyle że logika ma wyraz cyfrowy albo 0 albo 1 ale na to składa się wiele zmiennych czynników które mają wymiar analogowy, dlatego też nie od razu głupota triumfuje i nie od razu też widać dobrze mądrość. Raczej zawsze mówimy o procesach, o drodze, ale możemy też przewidywać, antycypować w zlaeżności od zdolności. Chociaż nigdy nie możemy wiedzieć jak na pewno się coś skończy. Czasami głupota zbliżając się już do skrajności zostaje oświecona i nawraca się na drogę mądrości. Czasami zostaje uwięziona na pewnym poziomie. Faktycznie jeśli się w to wdrożyć to nie jest to nawet przedszkole. Chociaż w rzeczywistości nauka jest prosta. I może na tym polega cały problem że matura polega na zrozumieniu tej prostoty.
Wlasciwie wszystko można sporowadzić do świadomości i nieświadomości. I faktycznie tak jest, na szczycie pełnego poznania który jest równoznaczny z miłością nie ma miejsca na błąd głupoty. Nie istnieje tam przypadek – los, czyli utrata. W pełnej miłości jest wiedza, wiedza która nie jest infromacją ale wiedza która jest myśleniem i wyciąganiem wniosków, jest inteligencją wcieloną, wiedzą która pracuje tak jak pracuje Ojciec, tak jak na okrągło pracuje świat. Rosną rośliny, płyną wody, zachodzą przemiany, tak jak w naszym ciele zachodzą nieustannie procesy. Na tym polega życie właśnie. I tak też jest z pełnią mądrości, ona jest pełnią i zarazem pełnia jest mądrością, na okrągło, na bieżąco, na żywo. Tym jest prawdziwa wiedza, inteligencją, rozumieniem, poznaniem.
Wszystko się zaczyna od tego czym żyjesz, czy kierujesz się wartościami wysokimi – duchowymi i trwasz w spokoju, w kontemplacji czy też gonisz za niskimi wartościami, za rozrywką, cielesnością, materią. Tutaj znaczenie ma głównie czy żyjesz dla seksu czy dla ducha, czego szukasz w życiu. To ma bardzo prozaiczne a zarazem bardzo fundamentalne znaczenie.
Ja zgodnie ze swoją aktualną świadomością zawsze będę dodawać tą prostą prawdę że głupota bierze się u podstaw z najprostszego wyboru który prowdzi jedną z dwóch dróg. Drogą poznania i drogą ciemności. Czyli tak jak to mądrze nazwali niektórzy nasi przodkowie – srom czyli hańba. Nie jakoby ciało było czymś przeklętym i godnym pogardy, wręcz przeciwnie, jest ono przecież świątynią Boga. Dlatego właśnie cała rzecz polega na właściwym podejściu do rzeczywistości czyli do świata, natury, do siebie samych i rozumieniu co jest czym. Z czego wynika i dokąd prowadzi. Jesli ktoś uczyni z noża narzędzie zbrodni to nie znaczy że nóż jest winny. Owszem nóż ma pewne niebezpieczne właściwości i jako narzędzie wytworzone rękami ludzkimi nosi pewne cechy fałzu ale nie można winnym uczynić noża bo on sam z siebie nie może nic uczynić.
///Co Ty kombinujesz???A kilka tysięcy lat temu , gdy nie było żadnej wiary , to miłości też nie było ??? To by nas nie było , innymi słowy , miłość jest czy tez może być zupełnie niezależna od wiary !!!///
Mylisz się. Miłość i wiara to to samo. Po prostu źle rozumiesz to czym jest wiara. Masz niewłaściwe wyobrażenia i nie rozumiesz prawdziwego sensu, znaczenia terminów i słów.
Wiara to nie religija, a religia to nie religijność. Tak jak sakrament to nie sakramentalium. Przykładowo ślub kościelny to nie sakrament, małżeństwo jest sakramentem i ono jest przed Bogiem i ludźmi ale nie przez podpisywanie papierka ani też nie przez wypowiadanie regułek.
Właśnie, bez uprzedzeń. A to przeważnie robią ateiście. A czy miłość może być uprzedzona do czegoś?
Jeśli ateista bierze sobie za wzór jakieś swoje lub czyjeś błędne wyobrażenia a potem je atakuje to działa jak... nawet trudno to nazwać ale to jest w rzeczywistości bałwochwalstwo.
To tak jakby ktoś zobaczył w kościele figurkę boga i zaczął ją rozwalać krzycząc w furii że to nie jest Bóg... niby mówi dobrze ale jednocześnie ładuje w tą figurkę emocje tak jakby ona rzeczywiście była prawdziwa.
przede wszystkim , to nie rozumiem Ciebie a nie znaczenia słów. To ,że Ty postawiłeś znak równości między tymi dwoma pojęciami nie znaczy ,że masz rację, nawet jestem pewny ,że jej nie masz , wiara jest bytem niemal abstrakcyjnym istniejącym w kategorii pewnych nadziei natomiast miłość jest widoczna , zupełnie realna , poza tym , jeśli pozostaniemy tylko na obszarze religijnym ograniczonym do chrześcijaństwa , to czy w słynnym " Hymnie o miłości " autor nie poucza ,że nawet mając wiarę tak dużą by góry przenosić będzie to niczym wobec braku miłości????
Miłość jest duchowa, wiara to jest to samo. Wiara, nadzieja i miłość. Są z jednego worka.
Można sobie dzielić wiarę na taką czy inną ale w rzeczywistości wciąż pozostaje to w tym samym worku.
Słowo WIARA łączy się z angielskim FACE a angielskie FACE z FAITH - a to z FIGHT a to z WEJRZ - WIARA - WJARAĆ - WGLĄDAĆ. Nie ma miłości bez wglądania, a każda inna wiara w której nie ma wglądu jest zaledwie folklorem.
///A jak zmieni się perspektywa, jeśli szczytem będzie sam Bóg, Bóg, który jest miłością? Jak będzie rosnąć (czy raczej przemieniać się) wiara po każdym realnie postawionym kroku w kierunku Boga? I gdzie będzie ta wiara, gdy już dotrzesz do miłości?
///
Tak, rozumiem. Mówisz o drodze. Każdy jest w drodze. Tylko ten kto osiąga szczyt już WIE. Zna drogę. Schodzić jest nawet trudniej. Czasami trzeba schodzić, ale te góry to tylko alegoria więc to się dzieje w nas. TO NIE EVEREST ale TO MY się zmieniamy. Te góry to MIŁOŚĆ która oczyszcza duszę i przemienia, dusza się uzdalnia i staje ŚWIADOMA. Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli.
I tak jest na szczycie. Rozumie się że wszystko jest MIłością, nie ma chorób, nie ma cierpienia w miłości ale jest pewność. Wtedy człowiek staje się OŚWIECONY MIŁOŚCIĄ która jest duchem i jest też związana praesencją czyli tym co nasz Otacza. Dlatego w Jeżykach słowiańskich Ojciec to inaczej OTEC - ten co otacza. NAszym Ojcem jest Bóg a Bóg jet Duchem. W duchu. Oddech. Czysta przyjemność i miłość. Ale jest czymś więcej. Bóg jest w nas. Myjesteśmy nim, jego dziełem, świątynią. Bogami jesteśmy w tym sensie. Musimy odkryć prawdę o sobie.
///Tu i tam - krótkowzroczność albo całkowita ślepota. To do kogo się odezwać i jakimi słowami?///
Chyba prostymi. Do kogo? Do każdego. Ale KTO TO PRZYJMIE to jego sprawa.
Trudne do zaakceptowania? Mówimy, piszemy a kto nas słucha? Niestety albo stety. My też mamy wybór. Jeśli mówimy to mamy zapłatę proroka. Jeśli nie mówimy to nie mamy zapłaty. KAŻDY WŁOS jest policzony i Z KAŻDEGO SŁOWA NAS ROZLICZĄ. Z zaniechań też.
Zgadza się. Piszesz, dzielisz się. To jest dużo. Nie masz wpływu na wszystko i mieć nie będziesz. Ale coś możesz zrobić. I o to chodzi. Tym bardziej jest to godne uwagi że piszesz o FUNDAMENTALIACH ŻYCIA. I piszesz po swojemu, dzielisz się. A jak się dzielisz to będziesz mieć więcej.
"Zauważyłem, że niektórzy ateiści czyszczą swoją wiarę z religijnych wierzeń pośród nocy ciemnej duszy, która nie widzi światła boskości, lecz nie porzucają przyzwoitości oraz wskazań sumienia.
Zauważyłem jednak przy okazji takiej obserwacji, że większość ludzi wierzących w Boga, takiego lub innego - namalowanego podług obrazu własnego wyznania, również nie widzi światła boskości, które przenika wszystko i wszystkich, wszystko i wszystkich ze sobą spaja w jedność.
Tu i tam - krótkowzroczność albo całkowita ślepota. To do kogo się odezwać i jakimi słowami?"
>>> w obu przypadkach zauważyłeś 'oddzielenie' od istoty tego co Boskie, co wszystko spaja w jedność, a nie tworzy podziały.
Refleksy wiecznego światła
Ścieżki duchowe w labiryncie życia i śmierci są otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie będziemy je zamykać kluczami doktryn i dogmatów.